Archiwum lipiec 2004


lip 17 2004 Nie wiem
Komentarze: 10

Co to są za wakacje. Pogoda jest do bani, tyle że teraz przez te 2 dni była całkiem niezła, ale pozatym była do bani. Mam nadzieje że wszystko się zmieni bo zostało tych wakacji jeszcze troche. Pozatym te wakacje przyspożyły mi jak narazie więcej smutku niż radości. Po długiej przerwie zobaczyłęm się z Magdą, ale zamiast dobrze było okropnie i chyba na dodatek teraz się z nią pokłuciłem. Wiem że to wszystko moja wina i nie wiem czy to dlatego że jestem takim kretynem jak mnie większość osub ocenia, czy dlatego że za dużo chce i nie rozumie się dokonca z nią. Opowiem dokładnie jak było na basenie w kamieniu, bo nikomu krzywdy tym nie zrobie. Zreszta nikt tego blog juz nie odwiedza poza kilkoma mojimi przyjaciółmi, za co im dziękuje. No to zacznijmy. Wyjazd miał być o 10.22 ale ostatecznie został zmieniony na 11.22. Noi zaczeło się podjechał autobus wsiadam i widze Gosie i Magde. Przyjechaliśmy na przystanek pod kompieliskiem w kamieniu gdzie czekali Dawid i Sebastian. Poszliśmy prosto na boisko do siaty. Wzieliśmy siatke i graliśmy. Aha na boisku czekał jakiś kolega Dawida który garł z nami. Podzieliliśmy się na 3 zespoły po 2 osoby i graliśmy. W jak na początku mistrzowskim składzie byli Sebastian i kolega Dawida. Później były dziewczyny razem, Magda i Gosia. Nakoncu zaś najlepsi pod koniec dnia(jak się dobrze zgraliśmy) Dawid i ja. Po kilku meczach siaty poszliśmy grać w piłke na boisku piaskowym(ja i Dawid). Pograliśmy se z od Dawida kuzynkiem i jego kolegami. Nie wiadomo z kąd dołączyło się kolejnych 2 kolesi i też grali w siate. Była okazja żeby pogadać z Magdą sam na sam. Jednak nie wiem czemu nie udało się. Podeszłem do dziewczyn siedzących przy basenie i się dosiadłem. Gosia zrozumiała że miała nas samych zostawić jednak Magda prędko się zmyła mówiąc że idzie się tylko napić. Jednak nie wruciła poszła grać z jakims kolesiem i Gosią w noge. NIe wiem jak to nazwać. Olałe mnie. Albo nie dała mi już poraz 2 kosza. później jeszcze raz zapytałem się czy nie zechciała by sie przejść ale odpowiedziała że nie. Jednoznacznie dała mi znać tym że niema ochoty zemną rozmawiać. Później według mnie bylo tylko gożej. Dawid Musiał szybciej wracać z Sebastianem. A ja zostałem z dwiema dziewczynami i tym kolesiem. Myślałem że se pujdzie ale on siedział i później się jeszcze jedna męda przyniosła i aż do samego autobusu naz odprowadzili. Debile.  Już w tym momencie wiedziałem że cały dzień był nie udany. Nie udało mi się z nią nawed sam na sam pogadać. Odprowadziłem tylko jeszcze do domu. Przydreptałem do domu nie wiedząc co mam ze sobą zrobić miałem ochote skoczyc z okna ale bym sie tylko okaleczył(tylko trzecie piętro). Poszedłem napuściłem lodowatej wody do wanny i wszedłem. Później pogadałem troche z Karolina(moją przyjaciółkom) i poszedłem udawać że śpie. Nie wiem co myślałem, ale wiem że juz nic niemogło się dobrego wydażyć. Dzisiaj miało byc ognisko na które zostałem zaproszony przez dziewczyne od mojego przyjaciela Dawida, ale się nie odbyło bo gospodyni(jakaś Sabina kompletnie nie wiem jaka) źle się czuła. Tym chyba zakończe dzisiejszą super notke ponieważ jeszcze nigdy nie napisałem tak dużo. Pozdro dla wszystkich, a szczegulnie dla przyjaciół na których zawsze moge liczyć. Trzymajcie się.

polkowicz : :
lip 04 2004 Wyprawa pod namiot
Komentarze: 5

Kto by pomyślał iż mała wyprawa pod namiot może tyle atrakcji zapewnić. Byłem tam od wtorku do dzisiejszej niedzieli. Spaliśmy w namiotach, w lesie na totalnym odludziu. Do najbliższego domu było jakieś 45 minut biegu. nie było tam niczego: ciepłej wody, prądu, ludzi i chałasu. Totalne odludzie. Kompaliśmy się w stawie, przy którym była tabliczka "zakaz kompieli", ale spoko. Żyjemy. Żarcia mieliśmy na 2 tygodnie, na dwóch. Mnie i Pawła(kolegi). większość zjedliśmy po 2 dniach, a mieliśmy tam być cały tydzień. Puźniej jednak opanowaliśmy się z jedzeniem i było już wszystko ok. Rano jak się obudziliśmy chodziliśmy biegać(główny cel całej tej wyprawy), ćwiczyć, skakać na skakance i rościągać się. Puźniej dopiero było śniadanie. Po śniadaniu miał być odpoczynek, ale mój wspaniały kolega zaciągnoł nas na budowe jako pomocnicy(przez kilka dni). Narobiliśmy się tam nieziemsko, ale się opłacało bo zarobiliśmy każdy po 40 zł. Następnie był obiad, a ponim odpoczynek którego nikt nam nie odebrał. Następnie małe świcząka, kolacja, gra w karty przy małym co nieco i sen. Łącznie dzisiaj wruciłem z nad transportem jako: niedospany, nie najlepsszej świeżości ciała(ale i tak nie było tak źle jak na jeziorko) i 40zł. Było super, mimo iż pogoda i tam nie rozpieszczała nikogo. Dobra kończe pisać. Pozdro.

polkowicz : :